an24 an24
1194
BLOG

Od Ventotene po Trójmorze i Inkę

an24 an24 Polityka Obserwuj notkę 1

Ponad 77 lat temu doszło do zaplanowanego porozumienia pomiędzy: Kantem którego wypełniono Lutrem i nałożono rasizm a egzemplifikacją tego był nazizm oraz Marksa i Engelsa z którego wyrasta eugenika w postaci eliminacji ludności – elementu szkodliwego genetycznie. Nazywa się to Pakt Ribbentropa – Mołotowa.

Ojcem chrzestnym tego porozumienia jest William Ockham na którego nałożono miłującego „wolność” Johna Locka i wypełniono w aspekcie gospodarczym miłującym „wolny rynek” Adamem Smithem.

Przed dzień tej rocznicy spotkali się na wyspie Ventotene na Morzu Tyreńskim najważniejsi przywódcy tzw. starej Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali: premier Włoch Matteo Renzi, prezydent Francji Francois Hollande oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Wyspie gdzie komunista Altiero Spinelli pisze tzw. Manifestem z Ventotene – projekt marksistowskiego państwa Zjednoczonej Europy.

Już wcześniej tzw. stara UE zaproponowała faktyczne przekształcenie od wewnątrz i zewnątrz zarówno w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym – w kierunku federalnego państwa europejskiego - zobacz

Republikanizmu włoskiego opartego na Rousseau i Monteskiuszu oraz tradycji państwa – miasta, na którego swego czasu nałożono faszyzm, a egzemplifikacją tego był autorytaryzm i korporacjonizm w aspekcie gospodarczym – jak w przeszłości i obecnie robiącego za satelitę.

Jeszcze nie wiemy, czy do takiego tworu będą mogły przystąpić wyłącznie państwa, a może także regiony. Jak regiony to potrzebne będą siły porządkowe, które staną w obronie takich regionów. Żołnierze islamscy do tego nadają się doskonale. Wszak szef Komisji Europejskiej miał powiedzieć tego dnia, że granice państw są najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek wymyślono.

Zresztą ten Kant którego wypełniono Lutrem, a swego czasu nałożono rasizm a egzemplifikacją tego był nazizm – ma doskonale przećwiczoną armię wielonarodową i wieloreligijną. Tak więc budowa nowego Cesarstwa Niemieckiego ze stolicą w Brukseli nabiera tempa. W dodatku ma wsparcie republikanizmu amerykańskiego, gdzie wolność jest egzemplifikacją w postaci indywidualizmu, który chroni jednostkę przed pychą władzy (wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego Amerykanina a substytutem godności jest pistolet pod poduszką Amerykanina) i równość religii (wszystkie porządki moralne są dobre i nie ma tego jednego najlepszego).

Ale to nie koniec ciekawych zdarzeń z ostatnich dni. Otóż w Polsce z wizytą przebywał Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew. Głowa państwa Kazachstanu na Polsko-Kazachskim Forum Biznesowym podkreśla znaczenie wykorzystania potencjału tranzytowo-transportowego obu krajów i związku z tym, przedstawia inicjatywę wypracowania trójstronnego porozumienia między Kazachstanem, Polską i Rosją w dziedzinie transportu i wykorzystania tranzytowego korytarzu Kaukazu.

W naszej telewizorni słyszymy, jak tu lada moment to samodzierżawie wypełnione prawosławiem na nas napadnie. Jakie to olbrzymie zagrożenie z tej strony nam grozi. Lubuje się w tej kwestii goście z ul Klonowa 1 i ul. Aleja Szucha 23 w Warszawie.

A z drugiej Ojciec Święty podczas wizyty w Krakowie, chwali porozumienie kościoła katolickiego z Cerkwią Moskiewską. Prezydent Andrzej Duda podpisuje trochę wcześniej - strategiczne partnerstwa z konfucjanizmem wypełnionym Marksem i Engelsem i godzi się na główną nitkę strategicznej koncepcji Chin (wiedzą doskonale że pójście w konsumpcjonizm wewnętrzny nie rozwiązuje ich problemów i nie doprowadzi do wygrania ich wizji rozwoju cywilizacji), gdzie idzie drogą bezpieczną przez Rosję i omijającą Kijów (może iść nitka do Kijowa ale z Łodzi), a centrum logistycznym na Mitteleuropa i ciut dalej, ma być Łódź.

W dodatku Nazarbajew przyjeżdża z ofertą porozumienia tranzytowego pomiędzy Rosją, Kazachstanem i Polską (jak sądzę omijającego Ukrainę) - zobacz

Czyżby Nazarbajew był tak mało rozgarniętym człowiekiem, nie wiedział, że Rosja nie chce nam oddać wraku po wielce dziwnej „katastrofie” (może my się o niego nie staramy)?

I mamy jeszcze zawierać jakieś porozumienia z tymi, którzy lada moment mają nas tu najechać.

Albo ten Kazachstan i Chiny są niezręczne, a ich przywódcy infantylni, aby uznać iż nie ma żadnych przeszkód do współpracy Polski z Rosją? Może Ci od fobii antyrosyjskich, jakoś dziwnie pachną?

Takie słabe służby mają Ci Chińczycy, czy My aż tak dobre?

Na dokładkę kilka dni wcześniej Chińczycy jako pierwsi wystrzelili na orbitę okołoziemskiego satelitę łączności kwantowej (jako pierwsi na świecie – szybsza od prędkości światła), a niedawno dokonali udanych prób z hipersonicznymi głowicami manewrującymi DF-ZF (rosyjskie ponaddźwiękowe pociski jądrowe ponoć mają osiągać prędkość 15 tysięcy km/h - RS-28 Sarmata - przenosić do 10 ciężkich głowic jądrowych lub ok. 15 lżejszych) przeznaczonymi dla rakiet balistycznych średniego i międzykontynentalnego zasięgu pocisk miał osiągnąć prędkość pomiędzy 6500, a 11000 km/h – czyli niezwykle trudny cel dla tzw. Tarczy Antyrakietowej, która ma chronić ponoć Stany Zjednoczony oraz państwa NATO, w tym zapewne Niemcy i Turcję i powinna chronić Warszawę. Amerykanie ponoć też pracują nad hiperdźwiękowym samolotem bombowym, który będzie mógł zniszczyć cel w każdym punkcie planety w ciągu zaledwie 30 minut (obecnie zajęłoby to 18 godzin). Chiny zaś posiadają samoloty hipersoniczne, wobec których systemy obronne są bezużyteczne.

Jeżeli faktycznie rakiet z taką prędkością nie da się przechwycić czy zestrzelić, to pozostaje tylko jedno - wykreowanie w naszej części świata konfliktu zbrojnego, którego zadaniem będzie niedopuszczenie do połączenia wschodu z zachodem – czyli pozbawienia Amerykanów i Niemców większości ich zysków z akumulacji pierwotnej kapitału.

Amerykanie nie są w stanie przebić oferty Chin dla Rosji, aby zablokować „Jeden pas. Jedna droga” oraz nitki południowej łączącej Azję z Afryką i Europą (ponoć amerykanie zwiększają siły w Afganistanie oraz – jakoś na trasie szlaku). Położenie na stole całej Europy Środkowo-Wschodniej, to za mało dla Rosji, aby raczyła porzucić plany szlakowe. Zresztą Moskwa już to przerabiała. Nikt nie złoży Moskwie lepszej oferty niż udział w zyskach ze światowego handlu i emisji pieniądza. Jest kwestią czasu, jak Moskwa i Pekin przejdzie na rozliczenia walut w stosunku do złota.

Zbigniew Brzezińskie tak swego czasu mówił: „ Kiedy 500 lat temu gospodarki wielu krajów zaczęły się integrować, Euro-Azja stała się centrum światowego handlu. Kraj z obszaru Euro-Azji, który dominował – kontrolował dwa z trzech najbardziej zaawansowanych i produktywnych regionów globu. Około 75% globalnej populacji zamieszkuje Euro-Azję, na której terenie znajduje się ponad 70% wszystkich zasobów energetycznych oraz około 65% globalnego bogactwa”.

Warto podkreślić, że w przeszłości (do lat 30 XX wieku) Wielka Brytania jest Imperium Morskim. Posiada bazy rozciągnięte od Północnego Atlantyku po Morze Śródziemne, od Zatoki Perskiej po Ocean Indyjski, aż do Hongkongu. Rozciągnięta sieć baz wojskowych oraz licznych kolonii, umożliwiała Brytyjczykom kontrolę nad Euro-Azją. Po II wojnie światowej w której ten republikanizm amerykański i marksizm wyszedł z wojny wygrany, schedę (kontrolę) nad oceanami przeszła w ręce USA. Podobnie jak kiedyś Brytyjczycy, Amerykanie kontrolowali Euro-Azję przy pomocy min. licznych baz wojskowych. To się kończy, ponieważ konfucjanizm w kwestii technologii wojennej i kontroli pola walki znalazł sposób na przełamanie dominacji amerykańskiej i teraz przystępuje do kolejnego etapu.

Amerykanie oczywiście będą się bronić wszystkimi możliwymi i dostępnymi środkami (użyją wszelkich możliwych narzędzi i instrumentów – w tym celu jest też TTIP – który już nawet Francuzom się mało widzi), aby do tej detronizacji nie dopuścić, w tym przez konflikty lokalne i wywoływanie destabilizacji, w tym zarządzanie i kontrolą destabilizacji.

Do dziwnych „zbiegów okoliczności” dochodzi prawie jednocześnie w Uzbekistanie (dyktator nie wiadomo czy żyje) i Kirgistanie (zamachowiec samobójca wjechał samochodem w bramę ambasady Chin w Biszkeku i zdetonował bombę – ponoć ślady prowadzą do islamistów z Bliskiego Wschodu) i mamy co rusz zamieszki w Kazachstanie. W Turkemnistanie, Niemcy zamierzają ratować wysychające Jezioro Aralskie, a Prezydent Berdymuchamedow nawet udał się do Berlina.
A i na naszej granicy pojawiły się setki uchodźców czeczeńskich. Ciekawe, czy ich władze wpuszczą? Jak wpuszczą, nowa trasa dla uchodźców stanie się otwarta.

Konfucjanizm, zanim amerykanie zaczęli myśleć o tzw. Międzymorzu – stworzył faktycznie Międzymorze. Tym jest tzw. 16 +1 czyli pod przywództwem Chin, gdzie centrum logistyczne w Łodzi – czyli lider wskazany – jest nim Polska.
Więc naszych ekspertów z ulicy Aleja Szucha 23 i ul. Klonowej 1 w Warszawie należy zapytać – o jakim Oni Międzymorzu mówią, skoro Głowa Państwa – Prezydent Andrzej Duda jest faktycznie osobą nr 1 w Międzymorzu stworzonym pod patronatem Chin.

A więc:Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania i Macedonia + gwarant takiego porozumienia Chiny. Czyli państwa od Adriatyku po Morze Czarne i Bałtyckie.

W ostatnich dniach na rynku chińskim rząd Polski sprzedał 3-letnie obligacje Skarbu Państwa nominowanych w juanach chińskich (rentowność 3,4%), tzw. obligacje Panda, o wartości nominalnej 3 mld juanów i terminie zapadalności 26 sierpnia 2019 r. Ministerstwo podało: Jednocześnie zawarta została zabezpieczająca transakcja swapowa, w której dokonano wymiany pozyskanych środków na euro oraz zabezpieczono przyszłe przepływy związane z obsługą i wykupem obligacji. Ostateczna rentowność emisji po przeswapowaniu na euro ukształtowała się na ujemnym poziomie - 0,173 proc. w skali roku". Tak wiec Chiny będą dopłacały do naszych obligacji – co jest wliczone w koszta projektu.

Z drugiej strony medalu są Waszyngton (emisja pieniądza i kontrola handlu światowego rozliczanego w dolarach) i Londyn (min. kontroluje stopę polskich obligacji). Agencje ratingowe: Fitch Ratings, Moody's, Standard & Poor’s - status Nationally Recognized Statistical Rating Organization, przyznawany przez United States Securities and Exchange Commission – są instrumentami do realizacji celów i interesów Imperium.

Tak więc, najprościej zrobić destabilizację poprze podniesienie rentowności obligacji rządowych, samorządowych i firm np. do poziomu 6%. Wyobraźmy sobie, że tak się stanie z polskim obligacjami. Wtedy mamy protesty społeczne i rząd PiS zostaje odsunięty od władzy i zapewne nowe wybory.

Zostaje Prezydent Andrzej Duda, który na dziś jest OSTOJĄ stabilności. Czy usunięciu ostoi stabilności miał służyć zapis art. 3.6 ustawa z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym:„Trybunał rozstrzyga o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”.

Choć w spotkaniach Premiera Davida Camerona i byłego Premiera Jarosława Kaczyńskiego nie uczestniczyłem oraz Prezydentem Andrzejem Dudą (jak pamiętam 4 spotkania) – to widać po ruchach Londynu i próbach obniżania ratingów (próbie destabilizacji), że była ta kwestia uzgadniana i na razie Londyn „zachowuje się jak trzeba”. Tak więc na razie wnuki staliniontek nie rządzą i marzenie jednej z reżyserek, aby „taka jak było” - na razie pozostaje w gestii marzeń. „Tak jak było” widzimy doskonale w wyglądzie symbolu walki robotnika z PRL-em na Uroczystościach pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka”. Widocznie podatnicy powinni dorzucić parę złotych, aby „symbol który miał obalić komunizm” (niczym Ataturk Imperium Osmańskie) – wyglądał co najmniej schludnie, jak przystoi takiej Uroczystości i byłej głowie państwa.

Natomiast Trójmorze obradujące w Dubrowniku: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry – czyli państwa należące do UE i NATO i faktycznie pod nadzorem Niemiec i Stanów Zjednoczonych.

Przepraszam, ale skoro zamiast Międzymorza ma być Trójmorze w ramach NATO i UE – to zapomnijmy o jakiejkolwiek akumulacji pierwotnej kapitału. Państwa tej części świata nadal będą się zadłużały, nadal nie będą miały dochodów z handlu światowego i emisji pieniądza. Nadal nie będzie na tych ziemiach wysokich technologi (w tym przemyśle zbrojeniowym). Będą rynkami zbytu z których będzie dokonywana akumulacja pierwotna kapitały i zapotrzebowaniem na siłę roboczą dla gospodarki Niemiec. A przecież wysokie technologie, emisja pieniądza, handel, banki, przemysł, zasoby naturalne i żywność – stanowią obok potencjału intelektualnego i demograficznego i zwłaszcza militarnego – SIŁĘ PAŃSTWA. Dobrze zorganizowane państwa dbają właśnie o tą siłę państwa i nie machają szabelkami np. Turcja – jak trzeba to otoczyła bazę amerykańską z bronią atomową itd. Czy Warszawa jest w stanie np. poprosić ambasadora sojusznika o opuszczenie – jak zacznie szkodzić naszej wizji rozwoju cywilizacji – jak zechcemy taką posiadać?

Zwłaszcza, jak UE stanie się państwem federalnym, a Polska albo wejdzie do tego państwa rękami patriotycznego PiS i Prezydenta albo np. nie wejdzie i wtedy zostanie odcięta od środków UE i powstaną nowe granice. Brak Polski w państwie federalnym UE nie powinien martwić, ale Rząd musi się przygotować na możliwość ruchów separatystycznych (sejmików i tych, do których została złożona oferta kantyzmu) od wewnątrz i manifestacjami środowisk np. pod pretekstem nie będziemy mogli jeździć na dowód po UE czy pracy czy na zakupy czy wrócą granice itp. W społeczeństwie postmodernistycznym – „micha rządzi”. Proponuję zwrócić również uwagę na znaczący przyrost w takich miastach jak np. Wrocław czy Szczecin ludności określającej się jako Ukraińcy. Oczywiście uzasadnienie dobre - „ręce do pracy”, ale na miejscu Harvardu i Uniwersytetu Berlińskiego w razie co, wykorzystał bym ich do odpowiednich celów politycznych i realizacji interesów ich Państw i wizji rozwoju cywilizacji.

Więc jaki sens miało zabieganie Warszawy o podpisanie deklaracji i w takim kształcie w Kijowie? Wyciągnięcie ręki - można było inaczej. Skoro podpisuje się w Kijowie, to znaczy, że Polsce (politykom reprezentującym w imieniu Polski) zależało na tej deklaracji. Zresztą wynika to z samej treści tej deklaracji.

To nie Warszawie powinni zależeć na deklaracji, a Kijowowi. Poważne państwa wiedzą, że Ukrainy dużej nawet w takim kształcie - bez Donbasu i Krymu – nie będzie. Ukraina była częścią planu Mitteleuropa, teraz jest narzędziem w rękach brytyjskich i amerykańskich przy posiadaniu dość dużych wpływów Niemiec, które muszą iść na wschód aby sprzedawać swoje dobra. Więc swoje będą na tej Ukrainie grali, jak w przeszłości, gdy ten sztuczny twór był narzędziami w ich ręku, a także wcześniej Austro-Węgier (Wiednia). Sztucznie pompowano naród ukraiński. Tak jak za czasów Chmielnickiego, kiedy aby zniszczyć I RP trzeba było robić konflikty lokalne, a zarazem przejmować pośrednictwo w handlu min. od Turcji a zarazem z Indii i Chin oraz Ameryk.

Mimo to w aspekcie społecznym, kolektywizm w wydaniu kantyzmu jako UE (Niemcy), czy np. Francji w wydaniu Rousseau i Monteskiusza (jak III RP) przegrywa z tym kolektywizmem w wydaniu Chin. Ten konfucjanizm na którego nałożono Marksa i Engelsa w aspekcie społecznym dobrze pokazuje taka anegdota, którą miała miejsce na studiach w wydaniu dwóch chińskich naukowców prowadzących wykład. Otóż wykład zaczął pewien profesor z Chin. Doktor przybyły wraz z nim, w tym czasie robił profesorowi zdjęcia. Profesorowi przyniesiono do picia wodę i dwie szklanki, jednym skinieniem ręki kazał zabrać jedną szklankę. Drugą szklankę wody napełniono do pełna. Profesor, jako ten starszy stopniem naukowym prowadził wykład jako pierwszy (patriarchalizm) – wypił w trakcie wykładu wodę ze szklanki do połowy. Następnie ręką odsunął szklankę wypełnioną w połowie wodą, po czym zakończył swój wykład. Doktor usiadł obok profesora i prowadził swoją część wykładu, po czym sięgnął po tą samą szklankę, ale napełnioną w połowie i wypiła wodę do dna. I to jest nałożony Marks i Engels – obaj wypili po tyle samo, ale pierwszy pił ten, który zajmuje wyższą pozycję w hierarchii społecznej i był jednocześnie starszy wiekowo od doktora.

Brytyjczycy (indywidualizm), którzy doskonale wiedzą iż ten kolektywizm kantyzmu przegrywa, powiedzieli dziękujemy. Nie będziemy tego afirmować. Mamy swoje interesy i cele, swoje doświadczenia oraz swoich myślicieli. Za chwilę staną się największymi wrogami Niemiec i największymi obrońcami chrześcijaństwa – oj przepraszam anglikanizm i protestantyzm ma niewiele wspólnego z nauczaniem Syna Bożego Jezusa Chrystusa, czyli z Dekalogiem, Miłosierdziem i Zbawieniem. To, że Locke w wydaniu brytyjskim (roszczeniowym) nazywa Ojca Świętego Antychrystem, a siebie narodem wybranym – nie oznacza, że nim jest. Ten Oxford zawsze uważa, że wszystko jest wyłącznie ich.

Turcja, można powiedzieć że pierwszy uniwersytet publiczny powstały w Republice Tureckiej, a więc w Ankarze zostaje zastąpiony Uniwersytetem Stambulski - założony w 1453 roku po zdobyciu Konstantynopol. Pierwsza medresa osmańska powstała w Izniku w 1331 r. i mieściła się w budynku dawnego kościoła. Najsławniejsze i cieszące się największą estymą były medresy, założone w Stambule przez Mehmeda II w XV wieku. Sułtan postanowił utworzyć ośrodek naukowy godny stolicy wielkiego imperium. Ufundował osiem medres przy meczecie - medresy Semanije. W medresach haricz nauczano podstaw wiedzy, języka arabskiego – „łaciny” świata muzułmańskiego – i nauk rozumowych. Zaliczano do nich logikę, teologię scholastyczną, geometrię, astronomię i retorykę. Student kształcił się w medresach dahil, które były zlokalizowane głównie w stolicy. Uczono prawa oraz egzegezy Koranu. Absolwenci tych medres zostawali ulemami, czyli uczonymi. Ich głównym zadaniem była interpretacja i wykonywanie szariatu - prawa muzułmańskiego. Interpretacją prawa zajmował się mufti, natomiast jego wykonywaniem – sądzeniem – kadi.

Zaś Sułtan – kalif (następca Mahometa), „sługą dwóch świątyń” (odniesienie do opieki nad Mekką i Medyną), „imperatorem Wschodu i Zachodu”, a wykorzystując perskie wzorce ustrojowe – padyszachem (panem królów) lub szachinszachem (królem królów). Sułtani tytułowali się także cesarzami rzymskimi (po zdobyciu Konstantynopola w 1453 roku). Wola sułtana była święta, a jedynym ograniczeniem jego władzy był szariat (prawo religijne) – nie mógł on postępować wbrew jego przepisom. Tak więc Turcja idzie w tym kierunku i jest to nieodwracalne. Państwo świeckie założone przez brytyjskich agentów, której gwarantem była armia – przechodzi do przeszłości. Turcja staje się całkowicie państwem wyznaniowym – wraca do korzeni. Tak więc Wahabici saudyjscy powinni mieć się na baczności. Nie najlepiej to rokuje także naszym „sojusznikom” amerykańskim na Bliskim Wschodzie.

Wróćmy do Międzymorza. Może fundamentalizm etniczny powinien być tym liderem w Międzymorzu, a Prezydent Poroszenko nr 1 - zapomniałem Trójmorzu – wtedy byłoby wszystko dobrze.

Ale Pekin póki co, nie widzi w tym gronie takiego sztucznego tworu, jak Ukraina w obecnym kształcie. Mitteleuropa i nasi „przyjaciele” anglosascy też są zainteresowani wyłącznie eksploatacją terenów i bytów oraz posługiwaniem się nimi do własnych interesów.

Tak jeżeli ktoś uważa, że Stany Zjednoczone i państwo federalne UE, są jako gwarant takiego sojuszu – to ja gratuluje. Ten Harvard, po tym co stało i dzieje się w Turcji z gwaranta, staje się pośmiewiskiem – niezwykle słabym.

Nie ma w tym gronie Białorusi, ale Uniwersytet Miński szybko wyciąga wnioski i sięga do tradycji i wyciąga rękę do Warszawy, poprzez przyjęcia za swojego patrona – Sługi Bożego kościoła katolickiego Edwarda Woyniłłowicza i nawiązanie do Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Potęga I RP – czyli republikanizmu wypełnionego personalizmem była zbudowana nie w oparciu o kolonizację, ale unię personalną czy lubelską (dobrowolną współpracę wspólnotową). Wystarczyło, że odeszliśmy od tego poprzez Konstytucję 3 Maja i po państwie i My w III RP bierzemy to na sztandary. Podobnie z II RP – projekt polityczny państwa socjalistyczno-narodowego, gdzie państwo był sacrum zakończył się ucieczką państwa przez Zaleszczyki i Kuty. Zostawiając naród sam – sobie, bez moratorium, aktu kapitulacji z III Rzeszą i ogłoszenia iż Polska jest w stanie wojny ze Związkiem Radzieckim. Co robi PiS – bierze tą klęskę na sztandary.

Prezydent Andrzej Duda w dodatku udaje się na Ukrainę z okazji 25-lecia niepodległości. Jak się okazało Prezydent Andrzej Duda był jedynym wysokiej rangi przedstawicielem. Ciekawe dlaczego Joe Biden nie mógł przylecieć do Kijowa, tylko zdobył się na gest telefoniczny. Ciekawe, kto Prezydenta w takich historycznych dniach postanowił przekonać do wyjazdu, zwłaszcza że Ukraina odwołuje się do fundamentalizmu etnicznego, którego egzemplifikacją była eliminacja ludności Polskiej i Polskości na tych ziemiach.

Póki co Międzymorze jest zbudowane przez Chiny na osi Warszawa – Budapeszt, a Prezydent Andrzej Duda i Polska jest tym nr 1. Oś ta jest przedłużeniem innej osi: Pekin – Moskwa – Teheran – Ankara. Konfucjanizm w tym wydaniu wie, że bez tego przegra z Uniwersytetem Harvard. Tak więc czy się komu podoba czy nie, oś Pekin – Moskwa – Teheran – Ankara, Będzie.

Destabilizacja Europy Środkowo-Wschodniej spowoduje, że Oś będzie w wydaniu Pekin – Ankara – Teheran – Moskwa – Helsinki. O projekcie wówczas Międzymorza, czyli jak popatrzymy na mapę – dawne Austro-Węgry po przywództwem katolickiej Rzeczypospolitej - bedzięmy mogli zapamonieć (czyli bycia podmiotem).

Jak destabilizacja, to może się nawet skończyć, że Polska wówczas będzie co najwyżej wielkości Księstwa Warszawskiego. I nawet pies z kulawą nogą w świecie się tym nie będzie przejmował. Powiedzą jak w przeszłości - zobacz
Nazywa się to nitka północna i południowa inicjatywy „Jeden Pas. Jedna Droga” = zyski z akumulacji pierwotnej kapitału – tego na czym Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zbudowały Imperium i utrzymują amerykanie Imperium. Polska tym krajom nic nie może gwarantować, jest zbyt małym i słabym graczem.

Uniwersytet Harvard sobie tylko zawdzięczają swojej pysze i zachłanności, że ten indywidualizm przegrywa z kolektywizmem w wydaniu konfucjanizmu, ale nie oznacza to że personalizm przegra z kolektywizmem, ale dla ekipy doradców odpowiedzialnych za politykę zagraniczną, są to dosłownie nieosiągalne Himalaje.

Obecnie trwa już wojna uniwersytetu Harvard, którego afirmacją jest indywidualizm z Uniwersytetem Pekiński – kolektywizm. Celem jest doprowadzenie do dominacji jednych nad drugimi. To znaczy czerpania zysków z akumulacji pierwotnej kapitału. Uniwersytet Harvard nie chce się podzielić pieniędzmi ze światowego handlu i emisji pieniądza i nigdy tego nie zrobi. Pozostałe Uniwersytety na świecie mogą się tylko przyglądać tej rywalizacji. Jedne się już opowiedziały, inne siedzą okrakiem i nim się spostrzegą staną się przystawką.

Harvard w związku z tym dokonuje destabilizacji wokół Chin oraz destabilizuje państwa uczestniczące w projekcie Chin i na trasie projektu. Państw niekorzystających dotychczas z akumulacji pierwotnej kapitału (pozostające faktycznie jako postkolonialne) – czyli tzw. Międzymorze działające w grupie 16 + 1 – w tym zablokowanie Polski jako lidera tejże 16 oraz południa – chciano dokonać destabilizacji kluczowego kraju – Turcji. Tym jest też wojna w Syrii.

Prezydent podpisał wspólną deklarację w której My – jako Polska wiele deklarujemy, oświadczamy, uznajemy, poświadczamy - a Ukraina w zasadzie tylko „dobrą dotychczasową współpracę”. - deklaracja 

Podpisanie deklaracji w Kijowie oznacza, że to Polsce zależało na podpisaniu tejże deklaracji. Świat zachodu i wschodu już dawno wie, że los Ukrainy w takim kształcie jest już dawno przesądzony. Ma służyć jako „bat” - narzędzie w rękach Anglosasów i Niemców użytym do realizacji ich interesów i osiągnięcia celów i zamierzeń. Silna Ukraina nigdy nie była i nie jest w interesie Polskiej Racji Stanu. Realia polityczne są inne, im sąsiad słabszy – tym silniejsza Polska. A nam powinno zależeć na sile Polski, a nie na tym, że Ukraina gdzieś tam rzekomo walczy w obronie naszych interesów. Ukraina wcale nie walczy za nas i za nasze interesy. Tak samo jak Ukraina silna i niepodległa, nie jest gwarantem niepodległej Polski. Nie był w przeszłości, nie jest i nigdy nie będzie. Może być źródłem naszych kłopotów. Może zostać ten fundamentalizm etniczny nakierowany na agresję na Polskę. Tak więc stać się narzędziem.

Należy zadać pytanie, czy owa deklaracja nie ma zmusić Polski w razie zaostrzenia konfliktu do posłania do boju pod płaszczykiem wojsk Trójmorza – Polskich Sił Zbrojnych do wojny z Rosją?

Nie wiem, kto od strony Polski pracował nad tekstem tej deklaracji, ale wygląda na pracę naszych sojuszników z ulicy Aleja Ujazdowska 29/31 w Warszawie, którzy ponoć tak niedawno nalegali na brak uchwały wołyńskiej.

Obawiam się, że właśnie tą deklaracją - Międzymorze z liderem jako Polską – doradcy Prezydenta, rękami niestety samego Prezydenta „podziękowali” za Międzymorze z liderem Polską. Teraz „będzie” Trójmorze z Ukrainą, a jak potraktujemy poważnie podpisaną deklarację – nawet stan wojny z Rosją.

Jak inaczej traktować słowa z deklaracji:

„Potwierdzamy niezmienność pozycji Rzeczypospolitej Polskiej we wspieraniu wysiłków Ukrainy w celu przywrócenia jej integralności terytorialnej. Uznajemy, że przywrócenie pokoju na Ukrainie ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa wszystkich państw europejskich, w tym Polski.
Uświadamiamy sobie naszą odpowiedzialność za umacnianie bezpieczeństwa i stabilności na kontynencie europejskim wobec aktualnych wyzwań i zagrożeń, spowodowanych agresją Rosji wobec Ukrainy i okupacją części jej terytorium”.

Skoro tak, to nie ma żadnego północnego (głównego) szlaku – będzie wojna militarna. Jak będzie budowa szlaku – a Rosja jest tym zainteresowana, to musi być na tej trasie pokój – Nie WOJNA.

Jak tu potraktować instrumentalnie powyższy zapis deklaracji? Skoro jest to pusty gest, to jak potraktować art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego:

„Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub kilka z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważana za napaść przeciwko nim wszystkim; wskutek tego zgadzają się one na to, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, w wykonaniu prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego przez artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom tak napadniętym, podejmując natychmiast indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami taką akcję, jaką uzna za konieczną, nie wyłączając użycia siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich środkach zastosowanych w jej wyniku zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.”

Jak popatrzymy na definicję systemów politycznych, to czego Prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie mógł powiedzieć Prezydent Poroszenko – napisała „Europejska Prawda” - „Warszawa przestraszyła się tego, co uczyniła wobec Ukraińców. Prezydent Duda jedzie do Kijowa zaleczyć rany”.

Tak więc potraktowała naszego Prezydenta – instrumentalnie. Jeszcze dobitniej na łamach wyborczej wyraził się Jurij Szuchewycz, syn kata Polaków na Wołyniu Romana Szuchewycza w słowach - „Ile wam zapłaciła Moskwa. (…) Postępujecie dokładnie tak, jak Moskwa. Polacy kryją w głębi serca sentymenty o Polsce od morza do morza! Ot co! Wilno nasze, Lwów nasz. (…) Dobrze by było, żeby Polacy przestali pisać Ukraińcom historię i pozwolili nam samym ją napisać”.

Jeszcze warto zapytać się, jaka to uzgodniona formuła etyczna ma być, skoro piszemy o chrześcijańskich korzeniach w deklaracji. Jakaś nowa, która w tych ramach zmieści ludobójstwo? Może to będzie marksistowska lub postmodernistyczna? Chciałbym wiedzieć, co Geniusze - Eugeniusze mają za formulę etyczną.

pamiętając o naszych chrześcijańskich korzeniach, potwierdzając, że dialog polsko-ukraiński powinien opierać się na uzgodnionej formule etycznej: pojednania i porozumienia naszych Narodów i mając w pamięci lekcje rozumienia historii i tożsamości, których udzielał nam św. Jan Paweł II, a szczególnie słowa wypowiedziane w Kijowie: "Najbardziej gorącym pragnieniem, rodzącym się w mym sercu jest, aby błędy przeszłych dni nie powtórzyły się w przyszłości. Oby ich pamięć nie była przeszkodą w drodze do wzajemnego poznania się, które jest źródłem braterstwa i współpracy."

Odpowiedź na to już poznaliśmy. Udzielono jej narodowi Polskiemu ustami Jurij Szuchewycz. Jak sądzę nie ma to nic wspólnego (a może właśnie tak widzą to następcy Chmielnickiego) ze słowami deklaracji:

podkreślając silne kulturowe i historyczne więzi łączące nasze Narody oraz odnajdując głęboki wymiar symboliczny w fakcie, że Polska jako pierwszy kraj na świecie uznała niepodległość wolnej Ukrainy”;

oraz

wysoko oceniając osiągnięcia ostatnich dwudziestu pięciu lat w rozbudowie stosunków dwustronnych i uznając, że ustanowienie i rozwój partnerstwa strategicznego jest bezalternatywnym wyborem historycznym, a rozszerzenie i pogłębienie współpracy ma szerokie perspektywy, ogromny potencjał i odpowiada najgłębszym interesom obu państw i ich Narodów”.

Deklaracja była zbędna, zwłaszcza, że lada moment przed nami szczyt G-20. Interesy zaś obu państw, zupełnie odmienne – pozostające na różnych biegunach.

Na pocieszenie zostaje, że ponoć (tak ćwierkają media amerykańskie) mają być ujawnione kolejne e-maile pani Hilary Clinton. Miejmy nadzieję, że również z okresu 7 do 12 kwietnia 2010 roku, kiedy pełniła funkcję sekretarza stanu.

Także pocieszające jest wyjście z Bazylik Mariackiej podczas uroczystości pogrzebowych „Inki" i „Zagończyka" – symbolu tego odchodzącego (mam taka nadzieję) postmodernizmu III RP w przeszłość. Tak na marginesie ubiór symbolu był odbiciem zasobności ogółu, który jak podaje wpolityce.pl – miał powiedzieć takie słowa:„Byłem obecny na mszy świętej. Uczestniczyłem w modlitwie, a gdy włączono do tego przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, to doszedłem do wniosku, że nie mam ochoty słuchać jego bajdurzenia i wyszedłem. Nie słyszałem, co ten człowiek mówił i nie chcę słyszeć. Dla mnie są to tylko i wyłącznie puste słowa”.

Dzięki Bogu należy być dumnym z Prezydenta Andrzeja Dudy za to, że uklęknął - Polska uklęknęła przed Żołnierzami Niezłomnymi. Polska powiedziała poprzez to uklęknięcie Ince – dziękujemy, że „zachowałaś się jak trzeba” - słowa Inki do babci. - zdjęcia -

Co znaczyły te słowa: mówiąc za Mackiewiczem, Niemcy nas niszczyli biologicznie a sowieci nie dość że biologicznie to jeszcze rozbieralize św. Tomasza z Akwinu i zabierała św. Augustyna – a więc z osoby ludzkiej i wolnej woli – pozbawić sumienia (duszy). To jest sens słów Inki „powiedzcie Babci, że zachowałam się jak trzeba”.

Połączenie manier i dobrych obyczajów nazywamy kulturą osobistą. Dochodzi do tego odwaga cywilna i konwenanse. Dla Inki, Pileckiego, Zagończyka i wielu innych Żołnierzy Niezłomnych – nie było problemem „zachowanie się jak trzeba”. Żaden problem.

Nie było by Polski, gdyby nie Kościół Katolicki, zwłaszcza podczas zaborów i okupacji nazistowskiej i marksistowskiej. To nie powstania były tym, co mówiło i zostawało w sercach, ale katolicyzm – ten personalizm (tradycje republikanizmu wypełnionego personalizmem) oparty na godności a z tej godności na wolności i własności. Polak = katolik = Kościół Katolicki = własność prywatna dla Polski.

Polska, nawet jak nie mieliśmy państwa, ale nasi przodkowie ssali tą Godność z mlekiem matki. Katolicyzm i utrzymanie własności – ponieważ to była Polska. Taki Uniwersytet Harvard musiał sobie to zapisać w konstytucji.

Więc może nie do zniesienia było właśnie oddanie Czci i Chwały Polski – Bohaterom - dla symbolu? Jak może być inna deskrypcja zdarzenia w Bazylice?

Można wciąż mamy doczynienia z realizującą się uległość człowieka wobec pokusy? 
Jak sądzę najistotniejszym i charakterystycznym dążeniem dla symbolu nie jest poszukiwanie zbawczej wiedzy.

My jako katolicy przebaczylibyśmy i „Bolka” - wiele, ale trzeba powiedzieć prawdę.

Wybraliśmy jako Prezydenta odradzającej się niepodległej Polski – symbol walki robotnika przeciw PRL-owi. Człowieka chyba właściwym stwierdzeniem będzie – z nizin społecznych, pozbawionego wykształcenia z dużymi brakami intelektualnymi i jak pokazało zachowanie w Bazylice kultury osobistej. Dla katolików wówczas nie miało to znaczenia. Liczyło się, że był symbolem walki.

Niech Lech Wałęsa sam sobie odpowie, co uczynił z tym zaufaniem, którym obdarzyli Go katolicy wybierając na najwyższy Urząd w Państwie – robotnicy walczący z PRL-em. Jaką się wykazali tolerancją - esencja katolicyzmu.

Tak więc Dzięki Bogu III RP definitywnie kończy się z wyjściem symbolu z Bazyliki i nic tego nie zmieni.

Jak powinna zachować się kulturalna osoba pokazał Prezydent Andrzej Duda, podchodząc do byłego Prezydenta Lecha Wałęsy przed Eucharystią w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku. Dobrze, że Lech Wałęsa również podał rękę Prezydentowi RP.

Jest taka scena w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego gdzie Chochoł mówi do Jaśka:
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapki wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur”.

Brytyjczycy nigdy nie porzucą Locke (uważają za najlepszego mysliciela) na rzecz Kanta. Miejmy nadzieję, że Rzeczypospolita również porzuci Kanta (UE) i Rousseau z Monteskiuszem (III RP) i wróci do Goślickiego (którego kunszt doceniał tenże Locke) – republikanizmu wypełnionego personalizmem.

Więc nauczmy się, Myśleć trzeba teraz (a nie później płakać i narzekać) o Państwie Polskim i wyłącznie jego interesach i jednostkach stanowiących wspólnotę narodową, szczególnie jak się ma ok. 2,1 biliona złotych długu. Myśleć o relacjach geopolitycznych, myśleć o realizacji polskiej wizji rozwoju cywilizacji, która jest naszym dziedzictwem narodowym (ssiemy ją z mlekiem matki) przyjętym dobrowolnie podczas Chrztu Polski (odchodzili nasi przywódcy od tego nie raz i zawsze źle się to kończyło) - przez pryzmat definicji systemów politycznych. Tak aby, już nikt więcej nie mówił, że jesteśmy głupi czy niezdolni do obrony własnego kraju – zobacz. 

Nikt nas nie zdradził, sami się zdradziliśmy poprzez swoją naiwność i głupotę.

Kończąc, Inko – dziękuję, że zachowałaś się godnie!!!

Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania źródła z linkiem. 

PS. Z tego blogu będę wyrzucał komentatorów, którzy nie używają w swoich rozważaniach definicji systemów politycznych. Także tych, którzy próbują zaciemniać obraz teoriami spiskowymi, a więc oszołomom dziękuję. Szarlatanom i innym tego typu, także dziękuję.

Będą usuwani, wszyscy którzy mają Polską Rację Stanu obok i chcą być elementem obcej doktryny i nie widzą potrzeby, aby Polska realizowała swoją doktrynę.

System polityczny czyli ogół organów państwowych, partii politycznych oraz organizacji i grup społecznych i interesu (formalnych i nieformalnych), uczestniczących w działaniach politycznych w ramach danego państwa oraz ogół generalnych zasad i norm regulujących wzajemne stosunki między nimi. Rozpatrujemy to w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym w ramach struktury wewnętrznej i zewnętrznej.

an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka