an24 an24
646
BLOG

Biały obrus czy wzorzysta cerata ... wytarta ścierą

an24 an24 Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Niedzielna Msza Święta poprzedzała wspólny obiad w domu rodzinnym – zarówno magnackim, szlacheckim, chłopskim i mieszczańskim. Obiad – wieczerza, czyli osobowe i wspólnotowe spotkanie zaczynała modlitwa.

Z przyjęciem chrześcijaństwa, dorobek i sens Dobrej Nowiny stał się wyznacznikiem w budowie państwa. Symbole, rytuały, tradycje i ceremoniały nadały nowe znaczenie w aspekcie społecznym, politycznym i gospodarczym, w stosunku do znaczenia konkretnych osób i stanów. Wyrasta z tego utożsamiania się i przeżywania Dobrej Nowiny (Wiara) nasza – Polska serdeczność, gościnność (obfitość stołu świątecznego czy uroczystości rodzinnych – wyszydzana przez protestantyzm, jako zbytek) i głęboka pobożność – przejawiająca się w konkretnych czynach np. przestrzeganie postów i godność każdego człowieka bez względu na stan, wypływająca z Dobrej Nowiny, a z tej godność – wolność i szacunek do posiadania przez wszystkie stany własności (chłop posiadał prawa zakupne, mógł i dostarczał towar wyprodukowany swój np. do Gdańska). Święta kościelne i związane z tym rytuały wyznaczały tętno życia państwa. Obyczaje i religia przenikają się wzajemnie. Według triady: Wiara (kościół) – własność – państwo. Dzielenie się opłatkiem podczas Świąt Bożego Narodzenia czy jajkiem na Wielkanoc, przypomina prastare chrześcijańskie agapy. Święta Zmartwychwstania Pańskiego, to także wiara w sprawiedliwość, słuszności wysiłków w życiu codziennym prowadząca do Zbawienia – gdzie ani oko nie widziało , ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdoła pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg, tym, co Go miłują.

Święta – celebracja obiadu niedzielnego (wieczerzy) przy stole – Świąt Kościelnych, jak choćby Święta Bożego Narodzenia, Święta Wielkanocne czy rozpoczęcie roku w Kościele miało w I RP wiele cech wspólnych, podkreślających wspólnotowy charakter naszego państwa stanowego i narodu. Nasz polska gościnność rodzi się, przechodzi kolejne etapy – właśnie dzięki utożsamianiu się z Dobrą Nowiną, ze stołem pańskim. Dzięki chrześcijaństwu – współcześnie Kościołowi Katolickiemu, każdy bez względu na stan był ubrany w św. Tomasza z Akwinu i wypełniony św. Augustynem – uniwersalizm Kościoła. Na Eucharystii przekazywano i przekazujemy sobie – znak pokoju. Przystępowano do sakramentu pokuty, spożywano Ciało i Krew Jezusa Chrystusa.

Oświecenie a wcześniej herezje i schizmy, szczególnie protestanckie – ten symboliczny rytuał Stołu Pańskiego w Eucharystii w postaci przekazania znaku pokoju – postanowiły zniszczyć i zabrać. Pozbawić i zabrać nici porozumienia pomiędzy różnymi stanami, jaką widzimy w symbolice znaku pokoju – w państwie stanowym, jakim była Rzeczypospolita Obojga Narodów. Władcy absolutni właśnie dążyli do zniszczenia tego porozumienia różnych stanów. Pozrywać i zastąpić używając retoryki: „jesteście wolni”, „jesteś sam dla siebie nauczycielem, sam decydujesz, co jest dobrem”. Wypełniając to substytutem w postaci ciężkiej pracy np. przy krosnach czy na plantacjach w ramach tej „wolności”. Tak więc symbolika znaku pokoju musiała być zniszczona. 

Stół (symbol domu i domowego ogniska, miejsce spożywania posiłków, gromadzenia się przy okazji rodzinnych uroczystości, rodzinnych narad, spotkań z gośćmi, miejsce spotkań; jednoczy, pozwala utrzymywać więzi międzyludzkie) przykryty białym obrusem (przypomina nieskazitelność ołtarza, czystość intencji i dobrą wolę zasiadających przy stole). Na nim zastawa stołowa i karafka z alkoholem. Obfite i smaczne potrawy, potem deser i owoce, a więc norma kulturowa w polskim domu katolickim Rzeczypospolitej Obojga Narodów - została zniszczona, zdewastowana i zastąpiona – substytutem w postaci niedzielnych zakupów w galerii handlowej i stolikiem anonimowym (kolektywizm) w McDonalds lub innej sieci gastronomicznej fast food, wytarty brudną ścierą. W marksizmie mamy stół przykryty wielokolorową ceratą, wytarty brudnym zmywakiem. Zniszczenie stołu – to zniszczenie rodziny, fundamentu państwa i relacji międzyludzkich w ramach wspólnoty.

W Piśmie Świętym o pożywienia i czynności jedzenia znajdziemy kilkaset fragmentów. Rodzinne obiady – osoba, integracja, rodzina – to nasze dziedzictwo. Spożywanie posiłków w kameralnym gronie najbliższych osób lub w większym towarzystwie było i jest także najpowszechniejszą formą rozrywki. W ten sposób obchodzono uroczystości kościelne, rodzinne, towarzyskie i państwowe - celebrowano wydarzenia o randze państwowej, takich jak przyjęcie poselstw, zawieranie traktatów.

Przy stole także spotkało się dwunastu apostołów na ostatniej wieczerzy z Jezusem Chrystusem i przy stole – jak twierdzi Kościół katolicki – ustanowiony został rytuał Eucharystii. Ołtarz w katolickich kościołach jest więc w istocie stołem przykryty białym obrusem, przy którym spożywany jest symboliczny wspólny posiłek (uroczysta celebracja Wieczerzy Pańskiej) – życia wiecznego. Tradycja podejmowania gości przy suto zastawionym stole powoduje, iż jest on także symbolem gościnności – „Czym chata bogata, tym rada”. Stąd też mamy min. bogate stoły weselne, obfite wieczerze itd.

Wspólne posiłki pozwalają na budowanie i utrwalanie więzi w rodzinie, jak i wśród przyjaciół czy współbiesiadników. Wielokrotnie wymieniamy informacje. Dyskutujemy na tematy mniej lub bardziej ważne. Każdy ma swoje miejsce i moment w trakcie rozmowy. Często uzyskuje wsparcie dzięki słowom czy mowie ciała. Jest to też czas relaksu.

Polska gościnność i serdeczność (czym chata bogata) znana była w całej Europie i opisywana w wielu pamiętnikach i wspomnieniach. Opróżnianie spiżarni i piwnicy z trunków było jednym z głównych przejawów sarmackiej gościnności. Zdumienie wielu podróżników wywoływało przestrzeganie surowego postu w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W „Rzeczypospolita w oczach podróżników z Francji i Niemiec” czytamy, to co wszyscy wiemy, „kalendarz liturgiczny wpływał na praktyki kulinarne. W wyniku reformacji podejście do praktykowania postu zaczęło wyraźnie odróżniać katolików od protestantów. Post protestancki miał być pochwała oszczędnego stołu – Konferencja augsburska: nie potępiamy więc samych postów, lecz tradycje, które stwarzają niebezpieczeństwo dla sumień, wyznaczając pewne dni, pewne pokarmy, jak, gdyby były niezbędnymi aktami pobożności” – tzw. zasada postu naturalnego, w której wszystkie produkty były dozwolone, ale istotą – wskazywali umiarkowanie i indywidualną wstrzemięźliwość. Warto podkreślić, że już w X wieku aż do połowy XIII wieku w Polsce poszczono 9 tygodni przed Wielkanocą i ludy sąsiednie miały nam to za złe, że aż tak długo. Potem od środy popielcowej do Wielkanocy oraz obowiązywał wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, w środę, piątek i sobotę. Ryba podróżnikom w Polsce kojarzyła się właśnie z postem, surowym, ale sumiennie przestrzeganym, ku zdumieniu podróżników.

Wielki Tydzień był pod znakiem przygotowań i oczekiwania Zmartwychwstania. Uczestniczono w tych dniach, w duchu pobożności, w nabożeństwach – nie opuszczali żadnego, przygotowaniem do spowiedzi – tak podaje nam Hanna Szymanderska. 

Joanna Kodzik pisze w "Rzeczpospolita w oczach podróżników z Francji i Niemiec", że „Polska jest dla J. B. von Rohra krajem, w którym Król dopuszcza ministrów, generałów i dworzan do stołu. Bernard O Connor podaje: „Polscy senatorowie tak wysoko cenią swoją godność, że inne tytuły honorowe traktują jak gorsze. Gdy dawniej król Zygmunt udał się do Wiednia, a cesarz chciał uhonorować różnych, przybyłych z nim senatorów tytułem książęcym Rzeszy, odmówili, podając, że są z urodzenia polskimi szlachcicami i mają prawo traktować o sprawach wojny i pokoju ze swoim Królem”.

Bez powrotu do tradycji rytuału, zakorzenionego i ukształtowanego przez przyjęcie chrześcijaństwa i kształtującego się w kolejnych stuleciach I RP, żadne elity nie będą nigdy spadkobiercami dziedzictwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, opartego na godności. Choćby nie wiem, jak gruby mieli portfel i jak wiele znali języków obcych, w jak wielu restauracjach świata jadali. Nie zmieni tego kradzież symboli, a więc zmiana znaczenia symboli w przestrzeni publicznej.

Dziedzictwa, które doskonale opisuje rytuał adwentowy (początek roku katolickiego), pokazujący i ukazujący wszystkie stany – faktycznie za równe, ukazuje w książce „Polskie tradycje świąteczne” Hanna Szymanderska cytuje fragment z książki „Ozdoba kościoła katolickiego” z 1739 roku w której znajduje się taki opis: „osobliwie i w Polsce używają tej ceremonii, którą zaczął Przemysław Pobożny, a przyjął w Krakowie Bolesław Wstydliwy: Przystępował do ołtarza najpierw Król ze świecą rozpaloną i tę na najwyższym środkowym lichtarzu osadzał, mówiąc – Gotów jestem na Sąd Boży. Drugą świecę stawiał obok Biskup, trzecią senator świecki, czwartą ziemianin, piątą rycerz, szóstą mieszczanin a siódmą kmieć w siermiędze, każdy powtarzając, to, co Król powiedział”.

Dlatego nie przypadkowo, Król, szlachcic i służba, na polowaniu – jak podaje w „Historii Polski” Bernard O Connor – jadali przy jednym stole. Wspomina też przypadek Zygmunta Luksemburskiego, któremu ze względu na to, że odmówił szlachcie polskiej prawa do jedzenia z nim, został wykluczony od korony polskiej.

Z tego dziedzictwa chrześcijańskiego swoje korzenie wywodzi prawo zakupne, obejmujące chłopów w królewszczyznach i dobrach kościelnych, a nawet wsiach prywatnych (bardzo często do XVII wieku np. na Mazowszu). Stany poszczególne też nie były zamknięte. Chłopi - kmiecie (dobrzy gospodarze) czy zasłużeni dla Rzeczypospolitej, nie mieli problemu w przechodzeniu np. do stanu szlacheckiego. W dniu koronacji Król mógł, nie pytając nikogo o zgodę nadać komu chce i ile chce – tytuł szlachecki – Philippe Dupont „Pamiętniki, Historia życia i czynów Jana III Sobieskiego”. Pisze też o przepychu i świetności uroczystości Koronacji i pochówku (przejętego później ceremoniału w części przez magnaterię). Przewyższającej inne narody. Wtedy pisze „liczni panowie należący do szlachty demonstrują swoje bogactwo i potęgę, otaczający się wspaniałą świtą i podróżujący w przepięknych powozach”.  

Przy spożywaniu wspólnych posiłków w przeszłości nasi przywódcy polityczni (Królowie) realizowali cele polityczne Rzeczypospolitej Obojga Narodów (kontynuatora Królestwa Polskiego). Wspólne obcowanie przy stole mówiło o stosunkach po miedzy uczestnikami biesiady, wpływach, zajmowanej pozycji. Przy stołach i posiłkach finalizowano transakcje handlowe. Wspólne jedzenie posiłków symbolizowało specjalne więzi wzajemnej przyjaźni i zobowiązań. Uczestnictwo w atmosferze wzajemnego kontaktu. Wspólna wieczerza była podstawą funkcjonowania wielu rodzin, bez względu na ich status społeczny. Niejednokrotnie decydowało też o karierze. Gościnność wyrażająca się częstowaniem dobrym i obfitym jadłem była też formą demonstracji pozycji społecznej, wyrazem osiągniętego poziomu życia, a niekiedy sposobem zdobywania zwolenników. Gospodarz wspólnego biesiadowania starał się, aby stół – był obfity. Zwyczaje i serwowanie potraw – wzorowanie wyglądu i jakości stołu i smaku potraw – przechodziło od – stołu królewskiego do szlacheckiego, a stamtąd na stół mieszczański i chłopski.

Stół chłopski i mieszczańskich od szlacheckiego i królewskiego różnił się w przeszłości bielizną stołowa, jakością zastawy ale nie dostatkiem i obfitością podawanych na nim potraw. Symbolika rytuału była taka sama. Gościnność i serdeczność dla gościa, bo jak Gość w dom, Bóg w dom. Tak więc dostrzegano, w gościu Pana Boga. Wyszydzanie i odcięcie się od tej gościnności, jest faktycznie odcięciem się od Pana Boga. Także świeże kwiaty, symbol piękna, harmonii, nadziei i radości – były na stołach królewskich, szlacheckich, mieszczańskich i chłopskich.

Szlachcic na Wigilię (czuwanie – a ta w I RP była nie tylko Wigilia Bożego Narodzenia, ale każdy dzień poprzedzający większe święto kościelne i jest to zawsze dzień postny), jak pisze Hanna Szymanderska w „Polskie Tradycje Świąteczne” że „starym a pięknym zwyczajem – do stołów szlacheckich zapraszano ze służby lub czeladzi, a chłopi i mieszczanie prosili na wigilię żebraków, także na pamiątkę tego, że Chrystus jadał społem z ubogimi.” Na wigilijnym stole, według dawnych zwyczajów liczba potraw u chłopów powinna być 7, 9 u szlachty, magnaterii – 11 i 13 na królewskim.

Hanna Szymanderska tak pisze: „Ale i chłopskie, biedne śniadanie nie grzeszyło umiarem: Po Mszy rannej pożywają święcone. Nasamprzód jedzą po kawałeczku jaja, potem po kawałku chleba z masłem, wreszcie cielęcinę pieczoną, słoninę, kiełbasę, jaja, wszystko zamieszane chrzanem, a potem obiad: jedzą bowiem rosół i mięso, (…) potem ciasta, baby, serowniki i tak przez cały dzień”. Wielkanoc obchodzono w Polsce trzy dni, a Boże Narodzenie świętowano do Trzech Króli. Tak pół żartem, jakie straty były przy tych „krosnach”, jak tyle świętowali! Trzeba było to ograniczyć. 

Zagrodowej szlachty mieszkania nie różniły się od chłopskich chałup. W tym tylko różnica była, iż przed szlacheckim dworkiem musiały być koniecznie wrota wysokie, choć podwórze całe było płotem chruścianym ogrodzone, i druga, że dworek szlachcica miał dwie izby po rogach, a sień w środku, gdy przeciwnie, u chałupy chłopskiej sień jest z czoła, za nią izba, a w tyle komora. W województwach wielkopolskich chłopi, sołtysi i olendrzy mają porządniejsze dworki niż drobna szlachta mazowiecka.

Od średniowiecza do drugiej połówki XVII wieku jadano głównie rękami. Palcami chwytano porcje ze wspólnej misy, starając się w miarę możliwości o schludność i czystość podczas jedzenia. Ręce często wycierano o obrus. Do dzielenia dużych porcji mięsa używano noży; w zamożnych domach potrawy płynne coraz częściej jedzono łyżką. Pod koniec  XVII wieku, w warstwach magnackich wspólne użytkowanie naczyń, jedzenie ze wspólnej miski czy używanie wspólnych sztućców,  postrzegane już było jako rzecz niecywilizowaną, nietaktowną, niemiłą dla współbiesiadników. Spożycie mięsa nie stanowiło bynajmniej przywileju przedstawicieli wyższych warstw społecznych czy osób związanych z dworem panującej dynastii - tak jak było to przykładowo w średniowiecznej Anglii.

Innym rytuałem bardzo ważnym upodmiotawiającym człowieka jako osobę jest wykonywanie pracy, dla większej Chwały i Miłości Bożej, jej sensu i znaczenia. Św. Tomasz z Akwinu uważał, że każda praca ludzka skierowana jest ku celom wyższym moralnym i duchowym, ku celowi najwyższemu tzn. Bogu. Jeżeli praca traci ten cel utożsamia się z wysiłkiem zwierzęcia. Leon XIII uważał, że człowiek potrzebuje pracy by mógł żyć i być doskonałym.

Nie możemy ofiarować Panu czegoś, co w miarę naszych ograniczonych możliwości nie jest doskonałe, wykonane bez błędu, starannie w najdrobniejszych szczegółach: Bóg nie przyjmuje partaniny. „Żadnego zwierzęcia ze skazą nie będziecie składać w ofierze - bo to nie byłoby od was przyjęte” (Kpł 22, 20). Dlatego praca, która wypełnia nasz dzień i pochłania wszystkie nasze siły, winna być ofiarą godną Stwórcy, operatio Dei, pracą Bożą i dla Boga. Słowem, zadaniem wykonanym nienagannie. Praca nie powinna być również przeszkodą dla życia rodzinnego. Ma być pomocna dla rozwoju osobowego człowieka. Konieczny jest też czas wolny dla odpoczynku, godziwej rozrywki i innych zajęć doskonalących człowieka. Św. Jan Paweł II: „Praca bowiem nie może rozbijać rodziny, musi natomiast łączyć i pomagać w tym, aby się umacniała. Oby z powodu mojej pracy rodzina nigdy się nie stała miejscem powierzchownych spotkań istot ludzkich albo hotelem, gdzie się tylko spożywa posiłki i odpoczywa”. Według św. Josemarii Escrivy praca: „choćby była najskromniejsza i pozornie nieważna, porządkuje na sposób chrześcijański doczesną rzeczywistość... bo ukazuje jej Boski wymiar, gdyż się zawiera już w cudownym Stworzeniu i Odkupieniu Świata. W ten sposób praca jest podniesiona do porządku łaski, staje się czymś świętym i przemienia się w dzieło Boga. Twoja doskonałość polega na tym, abyś doskonalił się w miejscu, zawodzie i stanowisku, wyznaczonym ci przez Boga”.

Kościół katolicki, miejsce gdzie biedny i bogaty mogą się spotkać a pośrednikiem jest kapłan – ksiądz katolicki. Spotykał się tam Król, szlachcic, mieszczanin, chłop. Kobieta i mężczyzna. Posługuje pasterz (kapłan), bez którego nie ma Eucharystii, sakramentu spowiedzi a przez to zbawienia (KKK 837 Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła - ciałem, ale nie – sercem). Nauczający biednych i bogatych, głoszący Słowo Boże i homilie.

Efekty są różne, ale takie spotkanie odbywa się wyłącznie w Kościele Katolickim. Skoro mamy Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, który, co jest godne wywyższenia, nie pozwala Ciału Bożemu (jak spożywasz to krew płynie w twoich żyłach) ulec profanacji – lidera na prawicy, który nawiąże w pełni do dziedzictwa IRP i związanych z tym rytuałów.

Nie przypadkowo marksizm uderza w syto zastawiony stół (podobnie jak protestantyzm) i jego biały obrus i ukształtowaną sieć porozumienia pomiędzy biednym i bogatym na Eucharystii przekazujących sobie znak pokoju i spowiadających się często w tym samym konfesjonale, w którym spowiadał ten sam ksiądz. Trzeba było to wywrócić i zniszczyć przeciwstawiając ich, przeciw sobie. Tym jest słynna „walka klas” - porozumienie zastąpione strzałem - kulą posyłająca do przysłowiowego "piachu" . Trzeba było to zniszczyć sens porozumienia. Znaczenie rytuałów, pracy – sprowadzając człowieka do roli „mało płatnego niewolnika” – siły roboczej, opakowanej w postaci klasy robotniczej, jako przewodniej siły.  

Zastosowano pogardliwą narrację – używając sformułowania – „staropolskie obyczaje z czasów ciemnogrodu, Zastaw się a postaw się” – obfitości i czystości stołu, miejsca gdzie konkretne osoby obcowały ze sobą.

Z drugiej marksizm i postmodernizm pisze wybiórczą Historię Polski bez uwzględnienia np. wspomnień i pamiętników, relacji z pól bitwy, diariuszy itd., a definicji systemów politycznych – czyli bez kanonu Uniwersyteckiego – nawet nie wspomnę. Tak powstaje podstawa programowa do wypełniania umysłów śmieciami i rzeczami zbędnymi.

Postmodernizm kontynuuje i proponuje jedynie zmianę narracji z „Zastaw się a postaw”, czyli ten stół z kolorową ceratą i bar mleczny ukazany w „Misiu” Stanisława Barei – zastępuje stolik w sieci gastronomicznej, bez białego obrusu (przypomina nieskazitelność ołtarza, czystość intencji i dobrą wolę zasiadających przy stole, czystości duszy) i kwiatów (drzewo życia, kruchość, nadzieja zmartwychwstania, chrzest, przemijanie, raj niebieski, wiosna) – wycierany brudną ścierą wielokrotnego użytku. 

Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania źródła z linkiem. 

PS. Z tego blogu będę wyrzucał komentatorów, którzy nie używają w swoich rozważaniach definicji systemów politycznych. Także tych, którzy próbują zaciemniać obraz teoriami spiskowymi, a więc oszołomom dziękuję. Szarlatanom i innym tego typu, także dziękuję.

Będą usuwani, wszyscy którzy mają Polską Rację Stanu obok i chcą być elementem obcej doktryny i nie widzą potrzeby, aby Polska realizowała swoją doktrynę.

System polityczny czyli ogół organów państwowych, partii politycznych oraz organizacji i grup społecznych i interesu (formalnych i nieformalnych), uczestniczących w działaniach politycznych w ramach danego państwa oraz ogół generalnych zasad i norm regulujących wzajemne stosunki między nimi. Rozpatrujemy to w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym w ramach struktury wewnętrznej i zewnętrznej.

an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo