an24 an24
2136
BLOG

Polska będzie Wielka, albo nie będzie jej wcale

an24 an24 UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Szczyt Unii Europejskiej w Brukseli, dzięki zagraniu Rządu Rzeczpospolitej Polskiej w sprawie nie poparcia kandydatury Donalda Tuska - według słów Premiera Wiktora Orbana, zgłoszony przez Europejską Partię Ludową (czyli partia ponadnarodowa zostaje wyposażona w prawo zgłaszania kandydata na Przewodniczącego Rady Europejskiej, bez uzyskania zgody państwa z którego kandydat pochodzi - inna wersja - zgłosiła Go Malta, członek Brytyjskiej Wspólnoty Narodów) – forowaną przez Kanclerz Niemiec – wbrew stanowisku polskiego rządu (reprezentanta suwerena i w organizacji ponadnarodowej pełniącego rolę suwerena) – pokazał Polsce, na co możemy liczyć, czego możemy się spodziewać od tego Kanta wypełnionego Lutrem, z którego chwilowo zdjęto rasizm.

Tradycje kantyzmu (Niemcy i UE - EWG było wspólnotą odcinającą się od kantyzmu, budującą na dziedzictwie kościoła katolickiego) budowania państwa i sprawowania władzy oparte są na rządach, co najmniej autorytarnych i opresyjności państwa w stosunku do jednostek. Nie przypadkowo w Niemczech dwa razy w roku spotykają się najważniejsi ludzie mediów z władzą i dyskutują o właściwym przekazie, który musi być przedstawiany, wyłącznie z punktu niemieckich interesów. Naród niemiecki jest na pierwszym miejscu. Dla mediów działających w Polsce, bycie w UE jest nad Polską Racją Stanu, a taka strategia jak Wielkiej Brytanii, nie mieści im się w ograniczonej percepcji. 

UE jest instrumentem tego Kanta wypełnionego Lutrem, do zbudowania nowego cesarstwa – państwa federacyjnego, rządzonego twardą ręką przy fasadowości reguł demokratycznych, sprowadzonych do tego, że są.

Wydarzenia z Brukseli są tego kolejnym etapem. Od momentu wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego - 1 grudnia 2009 (zmieniający traktat rzymski z 1957 i traktat z Maastricht z 1992 – ujednolicona wersja ukazała się w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej Seria C Nr 115 z 9 maja 2008) zmierzamy w kierunku budowy państwa federalnego. To znaczy propagandowy dla mas zwrot wersalski "UE dwóch prędkości" (państwo federalne składające się z regionów). Od Lizbony, Unia Europejska zaczyna być budowana na Kancie wypełnionym Lutrem. Unię Europejską dwóch prędkości mamy faktycznie od 1 stycznia 2002 roku (wprowadzenie euro), wstąpiliśmy do takiej UE. Przestaje być definitywnie wspólnotą państw, a przybiera strukturę państwa federacyjnego. Holenderski polityk Jeroen Dijsselbloem pełni od 21 stycznia 2013 roku funkcję Przewodniczącego Eurolandu (Strefy Euro). Będzie też reprezentował Euroland na szczycie G-20 w Baden-Baden. Szczyt Eurolandu odbywa się dwa razy do roku. Obraduje według odrębnych zasad. Kadencja Przewodniczącego Eurolandu trwa 2,5 roku i jest wybieralny zwykłą większością głosów. Oprócz kwestii związanych z samym euro grupa rozpatruje też szersze zagadnienia wpływające na politykę budżetową, monetarną i strukturalną państw strefy euro. Tak więc analizuje nie tylko aspekt gospodarczy, ale także polityczny i społeczny, w tym do wewnątrz grupy i na zewnątrz (czyli sytuację geopolityczną i co z tego wynika dla Interesów beneficjentów strefy Euro).

Powtórzę jeszcze raz, z punktu widzenia Niemiec – nie ma możliwości odejścia od „przekształcenia” – stania się UE państwem federacyjnym. Jest tylko kwestia granic takiego państwa. Locke w wydaniu brytyjskim powiedział, że się temu Kantowi nie podporządkuje.

Premier Beata Szydło wiedząc doskonale co jest grane, i co oznacza Brexit, osiągnęła na szczycie to, co faktycznie zamierzała. Podkreśliła, że Donald Tusk nie jest kandydatem Rzeczpospolitej Polskiej, a kandydatem Eurolandu. Skompromitowanie procedur „demokratycznych” Unii Europejskiej, dało możliwość do nie podpisanie konkluzji ze szczytu. Polski Rząd będzie mógł kwestionować decyzje podejmowane na szczytach Rady Europejskiej, którym będzie przewodził Donald Tusk, a tym samym kwestionować ważność szczytów i ewentualne niekorzystne decyzje dla Polski – nie jak to miało miejsce w przypadku umowy akcesyjnej.

Wie, że do dyscyplinowania Trójmorza, jak narzędzie będzie posługiwał Donald Tusk, a celem jest rozbicie Międzymorza, w samym zarodku powstawania. Po to, aby był nadal ZASOBEM. Teraz Polska mówiąc NIE w kwestii narzuconego wyboru Donalda Tuska – wskazała, że z wszelkimi pretensjami, jak Donald Tusk będzie dyscyplinował, należy się udać do Berlina. Dlatego chciano Polskę zmusić, pod pręgierzem zewnętrznym i wewnętrznym (media i odpowiedni przekaz do społeczeństwa "PiS wyprowadza Polskę z UE" czy "Będziemy na obrzeżach UE") do poparcia kandydatury Donalda Tuska, co oznaczałoby także podpisanie konkluzji ze szczytu.

Rousseau i Monteskiusz w wydaniu socjalistów podporządkował się Kantowi wypełnionemu Lutrem. Rousseau w wydaniu Polski, ustami Premier Beaty Szydło – która czerpie z dziedzictwa Goślickiego – mówi temu Kantowi, NIE. Proponuje Wspólnotę Podmiotowych Państwa, a kantyzm mówi NIE. Rząd Polski zmusił Berlin (Euroland) do zajęcia oficjalnego stanowiska.

Nie jest to jeszcze tak wyrachowana i skuteczna realizacja WŁASNYCH INTERESÓW, jak w przypadku Wielkiej Brytanii, gdzie Brexit jest tylko narzędziem do realizacji własnej doktryny politycznej i wynikających z niej interesów. Do tego droga daleka, ale bez wątpienia, był to dobry ruch w wykonaniu Rządu Polskiego, który w dodatku ustami ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego 9 marca zakomunikował światu, podczas wznowienia prac Grupy do Spraw Trudnych, że Polska jest gotowa do konstruktywnej współpracy z Rosją i podejmie kroki w tym kierunku. Mówi to na dzień przed kolejną miesięcznicą.  

Słowa Prezydenta Francoisa Hollande, że wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne (oczywiście zapomniał, że w tych funduszach jest składa Polski i za wszystko zapłaciliśmy min. oddając rynek, kontrahentów i likwidując przemysł, który byłby konkurencją) – znaczą, że w obronie własnych interesów, posuniemy się do wszystkiego, nawet ponownego „rasizmu”, którego skutkiem może być próba przesunięcia granicy na Odrze. Kantyzm potrzebuje Zasobu (rąk do pracy) pracujących dla potęgi Kantyzmu. Nie potrzebuje konkurencji. Tam, gdzie nie ma zasad (nawet gangsterskich), a co dopiero tych, o których mówi Polska Premier – zakorzenionych w polskim republikanizmie wypełnionym personalizmem – a więc naszym dziedzictwie kulturowym. Świat zachodniej Europy, nigdy nie zamierzał umierać za Polskę i nigdy nie będzie.

Polska nic nie ryzykowała, ale mogła dokonać sprawdzenia reakcji sojuszników i przeciwników. Okazało się, że TRÓJMORZE, zanim powstało na dobre, to się rozsypał przy lekkim szurnięciu – kanclerz Niemiec, niczym domek z kart. Bez silnej militarnie (ofensywnie) Rzeczypospolitej, Trójmorze - to są mrzonki. W Międzymorzu gwarantem jest armia Chin.

Priorytety Premiera Wiktora Orbana są inne: zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego (OPAL) i odzyskanie jak najwięcej ziem z Korony Węgierskiej np. Zakarpacia, Siedmiogrodu, Transylwanii. Priorytetem jego nie jest Ukraina i jakieś tam brednie, że od niej zależy podmiotowość Węgier czy Polski. Nie zależy i nigdy nie zależało i nigdy nie będzie. Rosja będzie utrzymywała destabilizację na Ukrainie, tak długo, jak nie powstanie „Jedna droga. Jeden pas”. Natomiast Chiny, nigdy nie zgodzą się na koniec szlaku na ziemiach Niemiec. Oznaczałoby to doprowadzenie do hegemonii Kanta wypełnionego Lutrem i koniec Nowego Jedwabnego Szlaku (ruchy destabilizacyjne uciskanych narodów, kontrolowane przez anglosasów, do których Polacy nadają się idealnie, ale nie tylko). Dlatego Angela Merkel, która o to zabiegała usłyszała w Chinach, NIE. Chiny chcą się podzielić zyskami. 

Premier Beata Szydło słusznie odmówiła podpisania konkluzji ze szczytu. Zostawia Rządowi Polski w ten sposób możliwości manewru przed zbliżającą się rozgrywką geopolityczną.

Niemcy od czasów II wojny światowej - ideologicznej (Ci przegrani) od Stanów Zjednoczonych dostali wielki dar – dostali możliwość operowania handlowego na morzach i oceanach, kontrolowanych przez Locke w wydaniu republikanizmu amerykańskiego, który dysponuje takim instrumentem  w postaci United States Navy (marynarki wojennej) i takich narzędzi jak lotniskowce, nie będąc mocarstwem morskim i militarnym. Po przejęciu kontroli nad Międzymorzem (Europa Środkowo-wschodnia) przez Stany Zjednoczone i Zjednoczeniu Niemiec – nasi sojusznicy/sąsiedzi zyskali, dzięki realizacji Konsensusu Waszyngtońskiego w Międzymorzu (z wyjątkiem Czech) pod szczytnymi hasłami budowania gospodarki rynkowej i demokracji – rynki zbytu, kontrahentów, zasoby i likwidację konkurencyjnych gałęzi przemysłu.

To jest cena naszego członkostwa w NATO i UE plus odpowiednia podstawa programowa w szkołach, kształcąca ZASOBY na potrzeby gospodarki tzw. Strefy Euro (Euroland) przy odpowiednim przekazie, jak to UE – Polsce w propagandzie dobrze robi. Tak dobrze, że – lud pracujący i oglądający przekazy informacyjne również w przekazie mediów publicznych, wierzy w BZDURY, że przez tego „Kaczyńskiego” i za tego „Tuska” – wyrzucą nas z UE i nie będzie jeżdżenia po Europie. Takie bzdury są wmawiane. Nie Kaczyński rozwali Mitteleuropa, ale Wielcy tego świata – szykujący się do roli „czempiona wolnego handlu” – Wielka Brytania i Stany Zjednoczone pod hasłem „wojny handlowej z Chinami”. Wiedzący, że nie ma stałych sojuszy, że państwa nie mają honoru, są albo ich nie ma. Liczą się wyłącznie interesy – one są wieczne, tu na ziemi.

Szczyt największego bumu – wypracowaniu nadwyżki w bilansie handlowy Niemiec sięga okresu wprowadzenia Euro, które ma służyć potędze tego Kanta wypełnionego Lutrem. Największe nasilenie tego nastąpiło za rządów, gdy Donald Tusk był Premierem, a zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 roku. Nadwyżka osiągnęła 250 miliardów Euro w 2016 roku. Tak więc, ktoś musiał zwrócić te 2 biliony Euro, jakie Niemcy Zachodnie przekazały do landów Wschodnich – zobowiązaniem do 2009 roku. Obecnie sprowadzili nagle, czego nie robili od niepamiętnych czasów, 200 ton złota. Tak robi się przed nadchodzącym kryzysem.

Drogi kantyzmie – więcej nie będziemy płacić i to powiedziała wam w Brukseli – symbolicznym Nie dla Tuska – urzędująca Premier Rzeczpospolitej Polskiej. Odpowiedź była błyskawiczna, wniosek o wotum nieufności – czyli próba sięgnięcia do wielorakiej i sprzymierzonej agentury np. wpływu (Jarosław Kaczyński nazywa to partie zewnętrzne), której zadaniem będzie zdyscyplinowanie, tych, którym jest coś do przypomnienia. Jeżeli PiS myśli, że nie ma z kim przegrać, to się może pomylić. Sam w sobie nie jest spójny, różnorodny. Podzielony poglądami wewnętrznie. Są tam tacy, którzy autentycznie wierzą w wieczne sojusze, gwarancje itd. Takich Józefów Becków tam nie brakuje.

Kiedy Niemcy się bogaciły, Locke w wydaniu republikanizmu amerykańskiego w tym czasie stał się bankrutem, którego koszt odsetek od długu zaczynają przerastać wydatki na Departament Obrony (budżet na 2017 – 619 miliardów dolarów). Doszedł do tego wzrost potęgi gospodarczej, technologicznej i militarnej (min. są w stanie zatopić wszystkie lotniskowce i zestrzelić wszystkie amerykańskie satelity) Chin. Staje się imperium odchodzącym, co dla Polski, której jedynym sojusznikiem w tej grze, są Chny (leżące na podbrzuszu Rosji), jest całkiem dobre. 

Indywidualizm w wydaniu amerykańskim zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie wygrać wojny z kolektywizmem w wydaniu konfucjanizmu. Chiny są wschodzącym Imperium. Amerykanie w celu ratowania, tego co się da ratować z Imperium, swoim sojusznikom w wydaniu Kanta wypełnionego Lutrem postanowiły wystawić rachunek, zanim ten kantyzm zacznie pieniądze z nadwyżki handlowe przeznaczać na zbrojenia (już to faktycznie robi), aby bronić samemu Mitteleuropa – czyli porządku zbudowanego dzięki wsparciu i za zgodą Stanów Zjednoczonych.

Locke w wydaniu republikanizmu amerykańskiego ma ku temu sprawdzone narzędzia. Niemcy zależą od Eksportu, a ten kontrolują Stany Zjednoczone. Posiada jeszcze sprawdzoną broń, jakiej użył wobec innego sojusznika Japonii – czyli chodzi o tzw. okres straconej dekady, a w zasadzie dekad, kiedy to Japonia zaczęła wyprzedzać tego Locke w wielu dziedzinach gospodarki. Zastosowano aprecjację jena – osłabienie dolara względem min. jena, a więc wzrost wartości waluty krajowej względem waluty zagranicznej w systemie płynnych kursów (osłabiono dolara). Możemy się spodziewać właśnie takiego pociągnięcia – osłabienie dolara w stosunku do Euro, zostanie zastosowane wobec kantyzmu, o ile znaczna część z tej nadwyżki w handlu Niemiec, nie popłynie do tego Locke w wydaniu republikanizmu amerykańskiego.

Unia Europejska na tarcia z tym Locke będzie wysyłała szefa Rady Europejskiej, który posiada obywatelstwo Polski.

Prezydent Donald Trump już zapowiedział podczas wystąpienia w Kongresie: „Pieniądze już płynął” – wstają wszyscy i bija gromkie brawa. Wzrost wydatków do 2% jest tylko narzędziem propagandowym do wewnątrz Stanów Zjednoczonych. Ciekawe tylko, jak szerokie wrota maja Amerykanie i jak dużą przepustowość dla pieniędzy płynących do Stanów Zjednoczonych.

Związanymi rękami Polski jest nie tylko zainteresowany Kant wypełniony Lutrem, który nie chce i zrobi wiele, aby inicjatywa „Jeden pas. Jedna droga” nie kończyła się w Łodzi. Nie chce, aby Polska została włączona do sieci handlu światowego, a więc aby posiadała akumulację pierwotną kapitału. Aby Polska, co próbuje czynić Rząd kierowany przez Premier Beatę Szydło wyrwała się z ZASOBU, aby bogaciła się na handlu i nie była peryferiom światowego system gospodarczego. „EuroAzja to wielki potencjał, wytwarza ponad 60% światowego PNB i ponad 75% ludności świata. Znajduje się tam również większość fizycznych bogactw globu, zarówno w postaci przedsiębiorstw, jak i bogactw naturalnych. Dysponuje 75% znanych światowych zasobów surowców energetycznych” – pisał Zbigniew Brzeziński. Stany Zjednoczone też nie są zainteresowane, aby szlak kończył się w Łodzi. Nie są tym końcem zainteresowany Locke w wydaniu Imperium Brytyjskiego. Premier Theresa May mówiąc słowa: „naszym celem jest bycie czempionem wolnego handlu” złożyła propozycję Konfucjanizmu polegająca na tym, że to ich Kompanie Handlowe będą dostarczać (sprzedawać) towary w ramach rosyjsko – brytyjskich spółek np. z Petersburga – na kontynent, do Niemiec.

Jeżeli konfucjanizm wobec braku determinacji Polski, zdecyduje się na to rozwiązanie, może skończyć się to dla nas bardzo źle.

Stanie się częścią państwa autorytarnego i opresyjnego Mitteleuropa przy całkowitej fasadowości tzw. demokracji, a te ziemie krainami co najwyżej historycznymi. Już to przerabialiśmy w Wielkopolsce i na Śląsku, Pomorzu a będzie jeszcze gorzej, zarówno w aspekcie polityczny, gospodarczy i społeczny. Próbkę tego też mieliśmy na szczycie w Brukseli.

Rząd Beaty Szydło – Polska otworzyła sobie szczytem w Brukseli drogę do odwrócenia sojuszy geopolitycznych. Wyciągając zapewne wnioski ze słów Donalda Trumpa wypowiedzianych w Kongresie: „Ameryka jest gotowa, aby znaleźć nowych przyjaciół i utworzyć nowe partnerstwa na podstawie wspólnych interesów. Chcemy zgody i stabilności, a nie wojny i konfliktu. Wolne państwa są najlepszym narzędziem wyrażania woli narodu, a Ameryka szanuje prawo wszystkich narodów do kształtowania własnej przyszłości. Moja praca nie polega na reprezentowaniu całego świata, ale na reprezentowaniu Stanów Zjednoczonych. Wydawaliśmy biliony dolarów za granicą podczas gdy nasza infrastruktura rozpadała się”.

Kant wypełniony Lutrem, który boi się  wojny handlowej z Chinami zapowiadanej przez Imperium Stanów Zjednoczonych, jak mało kto. Ponieważ jest beneficjentem morskiego systemu wymiany handlowej, nie będąc potęgą morska i militarną (posiada technologie i produkty dobrej jakości, atrakcyjne dla konsumenta) – a Chiny są ich drugim partnerem handlowym.

Spór Berlina i Paryża (Rousseau i Monteskiusza) przeciw Warszawie będzie się pogłębiał, wszak chodzi o interesy. Polska ma narzędzia - jak słusznie pani Premier zauważyła do tzw. Starej UE wraca ponad 60% z każdego 1 Euro przekazanego z Brukseli, po zapłaceniu składki członkowskiej – do dalszego uszczuplania tych 100 miliardów złotych wypływających z naszego Państwa, a więc z naszych portfeli – każdego.

Minister spraw zagranicznych w każdej chwili może udać się do jedynego w tej grze geopolitycznego naszego sojusznika – Chin z zapytaniem o zakup uzbrojenia, jak Oni to widzą. Zawsze możemy też zapytać Rosję, jak Turcja o cenę zakupu systemu S-400.

Rzeczpospolita Polska oparta na dziedzictwie kulturowym, na myśli politycznej ks. Wawrzyńca Goślickiego (bzdury i brednie głoszone przez „mentalnych roboli”, że nie możemy się odwołać do I RP, czyli do tego co dało nam pozycję mocarstwa regionalnego – broniącego ludów Międzymorza – niech powiedzą wobec tego do kogo, PRL-u – tylko możemy się odwołać właśnie do tego republikanizmu wypełnionego personalizmem), co proponował swego czasu elitom intelektualnym Prezydent Andrzej Duda w rocznicę Chrztu Polski. Poznaniu – symbolu tego dziedzictwa, który poradził sobie z Kantyzmem (np. z polityką Pruską Otto von Bismarcka) – po szczycie  droga stoi otwarta.

Natomiast tej Republik, pozbawionej zasad po ścięciu głowy Panu Bogu (ścięta głowa tradycji reprezentowanej w osobie Króla Ludwika XVI), zostanie pusty portfel, doświadczenia, upokorzenie z uznania wyższości Kantyzmu nad Rousseau i Monteskiuszem oraz Getta Islamskie rządzone na prawie szariatu – wszak można przywieść lud (zastąpić obecne byty) i nazwać ich Francuzami.

Polska nie była nigdy Imperium, ale warto wziąć do serca słowa Józefa Piłsudskiego, których sam niestety nie pozostał im wierny. Sam odrzucił wygrywając wojnę z sowietami, ale przegrywając wojnę w Traktacie Ryskim (dobrowolnie). Po szczycie w Brukseli, jasno widać, że spostrzeżenia Józefa Piłsudskiego w sformułowaniu „Polska będzie Wielka, albo nie będzie jej wcale” – są ciągle żywe. Tak samo żywe, jak wspólna granica z Wielkimi Węgrami z którymi w Wyszehradzkie (zjazdy Królów) nasi Królowie ustalali wspólne zasady postępowania dla ziem i bytów Europy Środkowo – Wschodniej.

Najpierw jednak powrót do korzeni, realistyczna doktryna polityczna ze spójnym spojrzeniem jako całość w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym. Polska Wielka w tych trzech aspektach: politycznym, gospodarczym i społecznym.

Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania źródła z linkiem. 

PS. Z tego blogu będę wyrzucał komentatorów, którzy nie używają w swoich rozważaniach definicji systemów politycznych. Także tych, którzy próbują zaciemniać obraz teoriami spiskowymi, a więc oszołomom dziękuję. Szarlatanom i innym tego typu, także dziękuję.

Będą usuwani, wszyscy którzy mają Polską Rację Stanu obok i chcą być elementem obcej doktryny i nie widzą potrzeby, aby Polska realizowała swoją doktrynę.

System polityczny czyli ogół organów państwowych, partii politycznych oraz organizacji i grup społecznych i interesu (formalnych i nieformalnych), uczestniczących w działaniach politycznych w ramach danego państwa oraz ogół generalnych zasad i norm regulujących wzajemne stosunki między nimi. Rozpatrujemy to w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym w ramach struktury wewnętrznej i zewnętrznej.

an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka